Największą wadą gaźnikowca z lpg jest trochę upierdliwe przełączanie paliwa. Gdy chcesz przejść na lpg, przełącznik klikasz z beny na odcięcie każdego z paliw, czekasz aż wypali się bena z komory pływakowej i w odpowiednim momencie przełączasz przełącznik na lpg (jeśli za późno kprzełączysz silnik zdechnie z braku paliwa; jeśli za wcześnie też zdechnie z nadmiaru-jeśli jedziesz to zacznie isę dusić ale sobie poradzi i po chwili już będzie ok) . Przy przełączaniu na benę dajesz gazu i od razu klikasz z lpg na benę i trzymasz pedał gazu, żeby pompka napompowała benzynę do komory pływakowej-bez wciśniętego pedału silnik po prostu zdechnie. Jest to kiepska sprawa gdy z jakichś powodów ciepły silnik nie pali z lpg i musisz ciągle to robić. Gdy nie pali z lpg jedynie gdy jest zimny/po nocy to nie stanowi to jakiegoś wielkiego problemu. Dla porównania przełączanie lpg/bena na wtrysku to jedynie kliknięcie przełącznika z ewentualnym dodaniem gazu na 2-3 sekundy.
Jeździłem polonezem na gaźniku z lpg i po kilku dniach jak wyczujesz kiedy przełączać, jak dodawać gazu przy odpalaniu czy przełączaniu staje się to rutyną. Kwestia przyzwyczajenia.
Co do jazdy gaźnikowcem w terenie to się nie wypowiem. Wiem, że przy dużych przechyłach można zalać silnik, ale nie wiem co w tym przypadku znaczy duży przechył.